Bistecca Bistro (Restaurant Week 2019)

wpis w: Restauracje | 0

Uczestnictwo w Restaurant Week’u jest już dla mnie jak obowiązek obywatela kulinarnego świata🙂
Mówiąc poważnie jest to idealna okazja do przetestowania kuchni wielu znanych restauracji w Polsce w festiwalowej cenie.
Tym razem padło na rodzinną restauracje na warszawskim Wilanowie „Bistecca Bistro”, która (zarówno według informacji z samego źródła jak i opinii klientów) specjalizuje się w mięsie z nawiązaniem do włoskiej kuchni co według mnie prywatnie jest strzałem w dziesiątkę jednak z perspektywy Restaurant Week’u ma swoje wady.
Przejdźmy do najważniejszego czyli do jedzenia.
Ach chwileczkę muszę dodać, że szefem kuchni jest Paweł Gajownik, który organizował kolacje m.in dla Pedro Almodovara czy też Księcia Karola co fakt próbowania jego kuchni w ramach RW czyni mnie (samozwańczą) Królową Martą I.
No cóż nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić Was do moich blogerskich komnat zamku Mniami Yummy na 3 daniową kolacje:

Przystawki:

Menu A: Pâté z gęsi z karmelizowanymi śliwkami z zielonym pieprzem

Bardzo delikatny w konsystencji lecz intensywny w smaku pasztet (trochę upraszczam,ale nazywajmy rzeczy po imieniu😉 ) z gęsi genialnie współgrał z karmelizowanymi śliwkami.
Klasyka szlachetnej kuchni polskiej wykonana w najlepszy możliwy sposób. Czuć szacunek do produktu i genialne wyczucie proporcji. Zaskakującym elementem był… pieprz, który nie skłamie jeśli powiem, że był kropką nad „i”.
Zazwyczaj jeśli tego typu dodatek wymieniony jest wśród składników dania nie zwracam na niego uwagi, gdyż uważam go za oczywistość tak tym razem sprawiał wrażenie pełnoprawnego produktu, który spełnił narzucone mu zadanie i wykończył danie.

Menu B: Tatar z tuńczyka z czerwoną cebulą, kolendrą i majonezem wasabi

Przystawka, która nie dość, że pięknie podana to i została moim faworytem pod względem smakowym.  Świetnie doprawiony tatar z tuńczyka podany z w punkt ugotowanym ryżem idealnie komponował się
z dodatkami jak prażony sezam, majonez wasabi i odświeżająca limonka. Czerwonej cebuli i kolendry niestety z lupą było szukać na talerzu i o ile ta pierwsza może była dodana do ryby w śladowych ilościach tak kolendra nie była nawet wyczuwalna. Jednakże absolutnie nie ujęło to w żaden sposób całemu daniu.

Dania główne:

Menu A: Grillowany Rostbeef z truflowym gratin, palonym kalafiorem i sosem Porto

Bingo! To jest danie na miarę korony Restaurant Week’u😉 Genialny Rostbeef jest potwierdzeniem informacji jakoby to miejsce specjalizowało się w mięsie, a w szczególności w stekach. Wysokiej klasy produkt potraktowany z ogromnym szacunkiem (to naprawdę czuć na talerzu) podany nawet bez dodatków sam mógłby się obronić smakowo chociażby pod kątem wysmażenia i doprawienia.
Jednak faux pas byłoby lekceważenie reszty składników. Sos porto choć delikatny bardzo dobrze zbalansowany był idealnym dopełnieniem do mięsa, łagodne gratin truflowe (bałam się wybijającego charakterystycznego smaku trufli jednak było naprawdę ok), dobry palony kalafior i domniemam, że puree
z batata.  Całość nie miała żadnego słabego punktu i była zaproszeniem do kolejnej wizyty, które oczywiście z chęcią przyjęłam😉

Menu B: Tagliollini z krewetkami, pomidorami cherry i tymiankiem na sosie bisque

Najchętniej napisałabym, że było „w porządku” i na tym skończyła, ale jednak moje blogerskie sumienie mi na to nie pozwala.
Zacznijmy od plusów: idealnie ugotowany makaron, sprężysta cukinia i to by było niestety na tyle..
Sos, który kompletnie nie był przewodnikiem smaku dla krewetek ( a przecież takie ma być zadanie sosu bisque) i gdyby nie one pomyliłabym go ze zwykłym pomidorowym i to w dodatku bardzo mało intensywnym.
Same krewetki natomiast były bardzo małe, a co za tym idzie przy ilości sztuk 6 w talerzu ( tak liczyłam bo się zdenerwowałam) nie tworzyły spójnej całości z makaronem. Oficjalnie uznajmy, że było to poprawne danie,a tak między nami idźcie tam po prostu na cudownego steka😉

Desery:

Menu A: Nugat śliwkowy z piernikiem i czekoladą

Oba desery były naprawdę smaczne jednak ta propozycja chyba bardziej do mnie przemówiła. Nugat, piernik i czekolada- czego chcieć więcej ?:)

Menu B: Semifreddo migdałowe z musem czekoladowym i owocami

Drugi deser był mniej słodki niż ten z menu A co nie oznacza, że gorszy.  Delikatny smak migdału był fajnie podkręcony musem z owoców. Jestem na tak 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.