SEN
SEN Warsaw to klimatyczny lokal położony nad brzegiem Wisły z fantastycznym widokiem przez ogromne, panoramiczne okna między innymi na Stadion Narodowy.
Odwiedziłam go z przyjaciółmi w ramach festiwalu „Restauran Week” ( który nawiasem mówiąc kocham i za każdym razem staram się w nim uczestniczyć), gdzie mieliśmy możliwość przetestowania menu przygotowanego specjalnie na tą okazję. Jeśli mam być szczera nie było ono specjalnie spójne: ryby, wołowina, baklawa- swoiste pomieszanie z poplątaniem, ale c’mon ! nie bądźmy tacy zasadniczy 😉 Swoją drogą mam wrażenie, że to szaleństwo na talerzu odzwierciedlało wystrój lokalu- oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Przejdźmy do jedzenia:
Przystawki:
Menu A: Łosoś tataki, sałatka z glonów morskich, oliwa szczypiorkowa, pianka z tequili.
Łosoś zrobiony w punkt, sałatka in plus, oliwa szczypiorkowa mało intensywna, pianka z tequili bardzo słodka. Wszystkie smaki komponowały się ze sobą, jednak dla mnie w ogólnym rozrachunku danie było „za słodkie” i chyba nie jestem tu niestety obiektywna, gdyż po prostu nie przepadam za zbyt słodkimi daniami.
Menu B: Tacos z tuńczykiem, salsa z mango, limonka.
Idealnie zamarynowany surowy tuńczyk oraz genialnie chrupiąca i świeża sałatka. Jedynym minusem, który niestety trochę przekreśla to danie jest mocno intensywna kolendra w ilości hurtowej. Sama w sobie pasuje do tacosów jednak jej zawartość w stosunku do innych składników całkowicie przyćmiła rybę, salse i wybijała się na pierwszy plan.
Dania główne:
Menu A: Stek z biodrówki wołowej rasy Angus, chrupiąca sałatka, pieczony czosnek, frytki z batata, sos yakitori.
W tym daniu nie przyczepię się do niczego 😉 Genialne mięso w towarzystwie słonego sosu yakitori równoważonego pieczonym czosnkiem z chrupiącymi frytkami z batata (jednymi z lepszych jakie jadłam) to pozycja, która chyba wygrywa to całe menu.
Menu B: Bowl z krewetkami, ryż, ogórek, awokado, dressing mango-chili
Krewetki petarda, smaczne awokado wraz z dodatkami na plus. Całość podana na ryżu. Tylko znów ta nieszczęsna kolendra… 😉
Deser: Baklawa z pistacjami, lody śmietankowe, owoce (zarówno w menu A jak i B):
Przesłodka Baklawa, która po tych słonych daniach nie smakowała mi nigdy tak dobrze tym bardziej, że była równoważona śmietankowymi lodami i owocami.
♦♦♦
Podsumowując było smacznie z małymi minusami. Jednakże samo miejsce koniecznie trzeba odwiedzić i poczuć ten chillout’owy klimat zarówno w jedzeniu jak i samej atmosferze.
Dodaj komentarz