Miejsce: Ogród Bistro
Gdzie: ul. Raszyńska 20 , 05-816 Michałowice
Szybkie info o samym miejscu: Lokal mieści się w podwarszawskich Michałowicach, a jego założeniem jest (jak podają informacje zewnętrzne 😉 ) polskie, sezonowe produkty.
Kuchnia: oparta na polskich smakach
Pierwsze wrażenie: Przyznam się, że o samym miejscu dowiedzialam się zupełnie przypadkiem- najzwyczajniej
w świecie scrollując poczciwego facebook’a i powiem Wam szczerze, ale po cichutku (niech to zostanie między nami! ) że lekko się zdziwiłam… jestem takim kulinarnym szeryfem jeśli chodzi o restauracyjną mapę moich okolic i przeważnie jestem na bieżąco w kwestii nowo powstałych miejsc tuż pod moim nosem, a tu proszę lokal działa od kilku dobrych miesięcy. Dobra dość, do brzegu! Utarło się przekonanie, że żeby dobrze zjeść (i nie mam tu na myśli jedynie „syto”
i „w porządku”, ale coś znacznie więcej) trzeba jechac do centrum najbliższego, dużego miasta i dopiero tam można napomopować swoje brzuchy i ego pożądną dawką wysokiej klasy jedzeniem. W związku z powyższym oraz z uwagi na moje doświadczenia nie oczekiwałam niczego więcej niż standardowe, dobre dania. Oczywiście zrobilam maly research, obejrzałam foty i mimo, że byly piękne nadal nie wierzyłam zastanawiając się gdzie jest „pies pogrzebany” (z tego miejsca przepraszam wszystkie pieski za ten frazeologizm, ale wplecenie go jest tu też trochę nie bez znaczenia 😉 ).
Jedzenie: Przyjechaliśmy, zamówiliśmy i …HOLY SHIT! Tam na kuchni ktoś eweidentnie wie o co w tym wszystkim chodzi!
ZAPRASZAM DO STOŁU:
ZIEMNIAK Z OGNISKA kiszonki/ ser chrzanowy (17 PLN)
Przystawka nr 1 była zaskoczeniem. Nie oczekiwałam zbyt dużo od ziemniaka z ogniska, ale jako kartoflana fanka wiecie.. musialam go zamówić 🙂 Trochę się też martwilam, że nigdzie na stoliku nie było soli, a wiadomo ziemniak bez soli jest jak rozgazowana cola- na upartego można wypić, ale po co? Niespodzianka! Ziemniak wydaje mi się, że był pieczony w soli przez co idealnie miękki środek otaczała chrupiąca, słona skórka. Dla mnie: bingo 🙂 Do tego podany był ser chrzanowy ( może minimalnie zbyt mało wyrazisty w smaku) i idealnie chrupiące kiszonki takie jak m.in kalafior, burak, rzodkiewki.
TATAR Z TROCI olej sezamowy/ cebula/ avocado (39 PLN)
Kto by pomyślał, że w Michałowicach zjem jednego z lepszych rybnych tatarów w moim życiu? Samo mięso miało bardzo przyjemny, cytrusowy aromat,a dodane do niego avocado było idealnym dopełnieniem smakowym.
Na zjdęciu tego nie widać dokładnie, ale w środku tatara podany był mus z mango, którego wydaje mi się słodycz była przełamana czymś lekko kwaśnym bo świetnie podkręcała całe danie tworząc przekrojowość smaków na jednym talerzu co rzadko się zdarza w przypadku tatara z ryby. Dodam też, że zawsze w restauracji warto zwrócić uwage na jakość podawanego pieczywa- to bardzo dużo mówi o miejscu, które odwiedzacie. W tym przypadku: chrupiące, świeże pomimo, że byliśmy w restauracji w niedziele niehandlową w południe.
KISZONA POLĘDWICZKA szynka dojrzewająca/ kopytka/ mus z buraka/ fasolka szparagowa (37 PLN)
Co tu dużo mówić: soczyste mięso, miękkie, ręcznie robione kopytka, sprężyste warzywa i ciekawy, lekko kwaśny mus z buraka. Brzmi jak przepis na 100% udane danie.
FILET Z TROCI puree ziemniaczane/ cukinia/ fasolka szparagowa/ sos groszkowo-porowy (39 PLN)
Niesamowicie soczysta troć w towrzystwie kremowego puree cudownie komponowała się z groszkowo- porowym sosem. Do tego jak już wyżej wspomniałam sprężyste warzywa tworzyły kompletne danie.
Każdy składnik był idealnie zrobiony i smakował bardzo dobrze zarówno „solo” jak i w akompaniamencie całej reszty dodatków.
Podsumowanie: Jestem bardzo mile zaskoczona zarówno jakością składników w podawanych daniach jak i pomysłem na nie. Polska kuchnia, która nierzadko kojarzona jest z ciężkimi i niezaskakującymi daniami jest w tym miejscu odczarowana 🙂 Mam wrażenie, że ktoś tam na kuchni „wie co jest pięć” i nie miałam do czynienia z amatorem.
Ah i najważniejsze.. obsługa jest bardzo przyjażnie nastawiona na wizyte czworonogów, kompletnie nie było żadnego problemu ani z kwestią samego pobytu psiaka jak i jego obsługą.. tak, tak bo to jemu w pierwszej kolejności była zaproponowana woda 🙂 co bardzo, ale to bardzo szanuje.
Jeśli miałabym oceniać to miejsce pod kątem jedzenia/ wystroju i obsługi dałabym z ręką na sercu 10/10. Koniecznie musicie odwiedzić to miejsce, a jeśli jesteście z okolic to jest to wręcz miejscówka obowiązkowa.
Ja wrócę tam na pewno i to nie raz.
P.S: Za każde wrzucone zdjęcie na FB lub IG z oznaczeniem lokalu otrzymacie darmowy kieliszek różowego Bellini 🙂
Dodaj komentarz